Translate

sobota, 2 stycznia 2021

Koło ratunkowe

 Witajcie!

Od dawna nie dodawałam tego rodzaju treści na moim blogu, ani innych. Dziś przychodzę do was z problemem globalnym jakm jest trądzik. Dla wielu ludzi temat krępujący, w młodym wieku, ale nie tylko kwestia trądziku potrafi wpłynąć na naszą samoocenę. Jako nastolatka nie miałam większych problemów z cerą, nasze ciało stale się jednak zmienia i właśnie dziś już nie jako nastolatka, ale dwudziestoczterolatka chce poruszyć ten temat. Trzy miesiące temu napisałam przyjaciółce (guru ds trądziku), że coś jest nie tak z moją buzią pojawiły mi się na twarzy wulkany pod skórą, ale nie tylko, a w dodatku potwornie bolesne. Wysłałam zdjęcie na snapie z filtrem gdzie nie były aż tak widoczne, ona w odpowiedzi napisała, że przesadzam. Wysłałam kolejne zdjęcie sauté, w odpowiedzi usłyszałam, że chyba nigdy tak nie wyglądałam czy zmieniałam ostatnio pielęgnacje, a może jedzenie nietypowe...

Nic z tych rzeczy pielęgnacja ta sama posiłki jak zawsze, zastosowałam maść cynkową, Acne Derm bezskutecznie, antybiotyk od dermatologa dalej bez zmian. Czytałam nowinki pielęgnacyjne i wreszcie znalazłam The Ordinary.


Podeszłam do tego jak do kolejnego testu, tym razem się nie zawiodłam, dla osób które jeszcze nie spotkały się z tym produktem (ważne):

*każdy musi znaleźć swój rytm działania z produktem ja używam rano i wieczorem, spotkałam się z zastosowaniem raz dziennie lub jedynie punktowo,

*stosować najlepiej w okresie zimowym kiedy nie opalamy buzi

*nie stosować z innymi kosmetykami z witaminą C w składzie.

Nie zapisałam zdjęcia przed zastosowaniem, ale niedługo dodam zdjęcie po dłuższym czasie stosowania. Jeszcze jedna uwaga, na początku możecie mieć wrażenie, że was „wysypało” to normalne, preparat zaczyna działać potrzeba cierpliwości. 

Do następnego

Kaśka 😘

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz